Powiem Wam, że jednej rzeczy w życiu nie rozumiem. Znaczy, w sumie to dwóch. No dobra, wielu rzeczy w życiu nie rozumiem. Skupmy się jednak na jednej, wybranej. Otóż - czemu ludzie się ze sobą napierdalają?
Patrząc na historię ludzkości, od zarania dziejów toczyły się jakieś wojny i bitwy mniejsze lub większe. Początkowo, biły się ze sobą jakieś rdzenne ludy, o terytorium, żywność czy kosztowności. Później te plemiona się rozrastały i tworzyły się pierwsze państwa, które również ze sobą rywalizowały o dostęp do lepszych surowców, wpływy, władze itd. Spory te trwają do dziś i toczą się obok nas, mimo tego, że mogą się wydawać niezauważalne. Przykładowo: konflikty na Ukrainie, Bliskim Wschodzie czy też niekończące się walki w Afryce.
I ja chciałbym się w tym miejscu zapytać co z tymi ludźmi jest, kurwa, nie tak? O czym myśli żołnierz wstępujący do armii? Pokłada wielką wiarę w słuszność sprawy, za którą walczy? Ale jak ocenić, że to, o co walczy jest słuszne? Czy amerykański żołnierz walczący w Wietnamie dobrze robił, że zabijał tamtejszych komunistów? Czy polski żołnierz broniący się przed nazistami w 39' miał większe prawo do odbierania życia, niż nazista? Tylko, że Polacy musieli się wtedy bronić, bo nie mieli innego wyjścia. Zgadzam się. Niełatwo jest zostawić swój dom i rodzinę, zarzucić karabin przez ramię i powiedzieć: "Dziś idę walczyć, mamo". Ci ludzie oddali wtedy swoje życie za ojczyznę i należy im się za to szacunek. W wielu z nas myśli o tym wzbudzają dziś nienawiść do Niemców. Ale co, jeśli nawet niektórzy z tych niemieckich żołnierzy również nie chcieli wtedy walczyć? Może zrobił to przeciwko sobie? Może taki niemiecki żołnierz, wstępując do armii również robił to ze łzami w oczach, ponieważ wiedział, że może już nigdy nie zobaczy swojej żony, swoich rodziców, swoich dzieci? Ale tego wymagała od niego sytuacja. Musiał pójść i zabijać Polaków, Żydów i inne narody, ponieważ inaczej zostałby ukarany, uwięziony, rozstrzelany?
To tylko moje przypuszczenie, jednak prawdą jest to, że to "ludzie ludziom zgotowali taki los". Drugiej wojny światowej nie byłoby, gdyby nie miał na niej kto walczyć. To nie było tak, że Hitler ogarnął sobie kilku ziomków i poszedł się napierdalać w imię tego, co sobie wymyślił. Dołączyły do niego hordy, przepraszam, rzesze ludzi. I nikomu nie przyszło wtedy jakoś do głowy, że to, co robimy jest jakieś takie, no kurwa, nie wiem? Nie w porządku? Na zasadzie, że co? Stoisz sobie na jakimś ogromnym placu, pośród tysięcy innych żołnierzy i słuchasz przemówienia Hitlera. Dowiadujesz się jakie plany ma ten człowiek i co chce zrobić. I myślisz sobie co? "Dobra, to teraz tak. Będę codziennie bał się o własne życie, może stracę również jakieś kończyny. Będę siedział zmarznięty i głodny w okopach, pośród śmierdzących trupów. A, no i codziennie będę odbierał życie innym ludziom, bo tak sobie wymyślił ten facet z wąsem. W sumie spoko"?
I nie chodzi mi tutaj tylko o drugą wojnę światową. Chodzi mi o instytucję wojska, jako taką. Zgadzam się z tym, że trzeba bronić swojego państwa i tego, w co się wierzy. Jednak są na to inne sposoby niż zabijanie. Cały problem z wojnami na świecie można rozwiązać w jeden, prosty sposób. Zlikwidować wojsko. I nie chodzi tu o decyzję odgórną. Chodzi o to, żeby do ludzi, którzy wstępują do armii dotarło w końcu, że on, posłany na linię frontu nie będzie zabijał innych w imię jakichś większych ideałów. On będzie po prostu zabijał. Bo tak zdecydowali panowie w krawatach, siedzący za stołem, przykrytym zielonym obrusem. A każde życie ma taką samą wartość i nikt nie ma prawa decydować o tym, czyje życie należy odebrać, a czyje oszczędzić. "Ale ja tylko wykonywałem rozkazy". To po co wstępowałeś do armii? Czemu szedłeś do wojska? Jak dali ci na służbie karabin do ręki to myślałeś, że do czego to służy? Do podcierania się? Czy może jednak, kurwa, do zabijania? Czemu postąpił tak, jeden, drugi, trzeci facet? Czemu ten jeden, drugi, trzeci facet nie wpadł na pomysł, że to jest złe i żeby tego nie robić? Jeśli nie będzie żołnierzy, to będzie się komu nawzajem zabijać na wojnach. I co wtedy zrobią panowie pod krawatami? Wyślą wojsko na tych, tfu, dezerterów? Tylko kogo wyślą, skoro nie ma już czegoś takiego jak żołnierz?
Ach, jak wiele bym dał, gdyby taki Hitler, chociażby, mając ekspansywne plany co do Polski, Rosji, itd. pojechał tam osobiście i napierdalał się w imię swoich przekonań ze Stalinem. Czemu mają przy tym ginąć niewinni ludzie? Czemu żołnierze bez namysłu łapią za broń i idą zabijać, bo taki Hitler, Stalin, Putin, Nixon im tak kazał?
Zdaję sobie sprawę z tego, że mój sposób patrzenia na to jest mocno pacyfistyczny i utopijny. Mam jednak nadzieję, że ludzie kiedyś zdadzą sobie sprawę z tego, że są w stanie podejmować własne decyzje i nie muszą podporządkowywać się temu, co ktoś sobie wymyślił.
PS. Pomiędzy akapitami zamieściłem losowe zdjęcia żołnierzy, którzy doświadczyli okrutności wojny. To oni są tam na tych zdjęciach i cierpią, przelewając krew. Zwykli ludzie, tacy jak ja i ty. Szukałem długo, ale nie znalazłem zdjęć przywódców, wydających rozkazy, cierpiących tam razem ze swoimi żołnierzami. Starałem się wybrać mało rażące zdjęcia.







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz