piątek, 22 lutego 2019

Punisher sezon 2. - sceptyczna recenzja


Uchuchuchu, pitoki latają. Uwielbiam tę postać, bo jest ciekawym kontrastem czasami pizdowatego Daredevila. Punisher nie pierdoli się w tańcu. Jest badassem i jak ktoś ma z tym problem, to niech to mu powie prosto w twarz, a wcześniej zabukuje miejscówkę na cmentarzu.

Co do powiedzenia ma nam drugi sezon?



Jak się łatwo było spodziewać, Billy Russo przeżył! I podziwiam aktora, bo musiał zagrać bardzo inną postać od tej z pierwszego sezonu. W pierwszym odcinku generalnie dowiadujemy się, że Punisher sobie wyruszył w świat, szukać spokojnego żyćka. Świetny plan. Co mogło pójść nie tak? Nosz kurwa wszystko. Już w pierwszym odcinku mamy napierdalanki, Frank Castle daje popis swoich umiejętności tajemnej sztuki Wpierdol-dżitsu. Na drodze życia Franka pojawia się jakaś dziewczynka imieniem Amy (aka Rachel), która ma trochę przejebane. Przez długi czas nie wiemy w sumie dlaczego, ale po coś w tle pojawia się wątek pewnego religijnego pana, który spuszcza wpierdol ludziom. Szuka czegoś, co ma dziewczynka. Finalnie mamy tutaj dwa główne wątki dotyczące głównego bohatera. Przygoda z pomaganiem dziewczynce, która moim zdaniem odbiera miano wkurwiającej pizdy agentce Madani, chociaż ta cały sezon się nie poddaje i zdolnie konkuruje z młodą. I drugi wątek związany z Billym Russo aka komiksowy Jigsaw. Ja jebie, ale mu zjebali ten ryj… wygląda jakby się po prostu wyjebał na rowerze. Wśród głównych postaci wymienię jeszcze psycholożkę Billego oraz ziomeczka z wojska głównych postaci, Curt, którego praworządność trochę irytuje, bo jest kontrastem Franka. Z rzeczy, które mogę zdradzić, to Billy nie pamięta, co się stało się, myśli że z Frankiem są najlepszymi kumplami z wojska. Generalnie Jigsaw robi dużo nieracjonalnych rzeczy, no ale jest trochę pierdolnięty, więc wybaczone. Madani jak zwykle kombinuje jak tu mnie wkurwić za każdym razem jak się pojawia na ekranie. Frank postanawia zająć się sprawą dziewczynki, przy okazji próbując rozwiązać swój problem z Billym.


Troszkę spoilerowo.


Troszkę smuci mnie, że tak mało udziału Jigsaw we wszystkim, biorąc pod uwagę jak dużą rolę miał w komiksach. Szkoda, że skończyło się w ten sposób, ale też zacząłem strasznie gościa nie lubić. Dużo fajniejszym antagonistą okazuje się Pilgrim, który rzeczywiście potrafi zaleźć za skórę, jak na przeciwnika przystało. Troszkę owiany tajemnicą gość, którego pokaz siły w akcji z oblężeniem posterunku jest naprawdę imponujący. Niektóre elementy tego wątku były irytujące, no ale w sumie dwa przechuje, wiadomo że nie mogli się dogadać zanim sobie nie spuścili porządnego wpierdolu. Szczerze, to Amy mnie tak wkurwia, że ja się dziwię, że Frank po prostu mu jej nie oddał, szczególnie że w końcu sama mu się wystawiła. Myślałem po prostu, że przy tamtej scenie umrę z zażenowania. Co za pizda. Lekko dziwny był wątek psycholożki i Billego. Nie sądziłem, że osoby trochę pojebane mogą leczyć gangsterów. No finalnie zasłużyła sobie. Lubię całkiem postać Curta. Jest takim dobrym gościem. Sumieniem Franka odrobinę. Ale jak przychodzi co do czego, podejmuje poprawne moim zdaniem decyzje.

Dlaczego to je takie zajebiste?


Wszystko tu jest właściwie bardzo spoczko. Pięknie oddana zagmatwana psychika Punishera, który momentami zamienia się w berserka ze sprecyzowanym celem – eliminować przeciwnika. A z drugiej strony kodeks moralny, który nakazuje mu bronić słabszego. W sumie mógł mieć w dupie, ale wtedy mielibyśmy może 1/3 historii w tym sezonie. Aktor po prostu jest genialny, sceny walk są zagrane bardzo perfekcyjnie. Są ciekawe, mało sztampowe. Fabuła czasem trochę sama nie wie dokąd podąża, ale generalnie dobra historia. Nowy świetny antagonista, który jest przeciwnikiem stawiającym wysoko poprzeczkę, co się dosyć rzadko w serialach zdarza, często są oni po prostu nudni. W skrócie oglądałem ze świecącymi się oczkami i chciałbym jeszcze, szkoda że Netflix porzucił dalsze plany co do Marvela. Finalnie sezon otrzymuje ode mnie siedem złotych naboi i jedną paczkę Flipsów (dla Amy).

Pozdrawiam cieplutko.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz