środa, 20 lutego 2019

Najpierw trzeba zebrać drużynę

Uszanowanie!

Jeśli chcesz wiedzieć co to za miejsce, kim jesteśmy, co robimy i jak daleko musiałeś się zapuścić w otchłanie Internetu żeby tu trafić, to powodzenia. Jest to pierwszy, dziewiczy post, wyjaśniający sens istnienia i powstanie wszechświata. Został stworzony po to, aby mieć usprawiedliwienie dlaczego wszystkie nasze posty są jakieś takie pojebane i nie musieć potem za każdym razem się tłumaczyć.


Na początku była myśl. Nie pamiętam, co dokładnie wtedy robiłem. Prawdopodobnie siedziałem. Lub stałem. Jeśli stałem, to pewnie paliłem papierosa, patrząc na otaczające mnie rzeczy i rozkminiałem losową myśl, która właśnie wpadła mi do głowy. Układałem sobie dialog w głowie, który mógłbym właśnie toczyć z kimś, opowiadając mu o swoich przemyśleniach. Rozmowa przebiegała bardzo sprawnie, według wymyślonego przeze mnie scenariusza.

Kim był mój wyimaginowany rozmówca? Na pewno dobrym słuchaczem, zadającym dobre pytania, w dobrym momencie. Dzięki czemu rozmowa stawała się konkretna, rzetelna i ciekawa. Zawsze udawało mi się pięknie wyczerpać temat. Jednak, kiedy kończyło się białe przy pecie, przypominałem sobie, że skrzecząca rzeczywistość zdejmuje mi z głowy kaptur oderwanego od niej myśliciela. Rozkmina pękała niczym bańka i nigdy nie wracała. Do czasu. Zdarzało się, że w przypadkowych, wcale przeze mnie nieprzewidzianych momentach, ktoś, z kim właśnie rozmawiałem, poruszał temat, o którym niedawno bardzo intensywnie myślałem. Moja reakcja była praktycznie zawsze taka sama. Otwierałem szeroko oczy, zamierając na chwilę. Wtedy przypominałem sobie wszystko, o czym wtedy myślałem i jak o tym myślałem. Po chwilowym braku reakcji, podejmowałem próbę rozmowy, tym razem z rzeczywistą osobą. Jednak w takich momentach moje rozkminy były obdarte z uporządkowania, logiki i naturalności. A rozmówca nigdy nie trzymał się scenariusza, który przecież tak pięknie wymyśliłem sobie wcześniej w mojej wyobraźni! Popychany niezręcznością i pośpiechem nie byłem w stanie przekazać tego, co wydawało mi się być takie mądre i wspaniałe. Bo przecież powstało w mojej głowie.

Uświadomiłem sobie, że ten ktoś, kto tak dobrze mnie słucha podczas palenia papierosa nigdy nie będzie istniał i nie przeprowadzę takiego sympatycznego dialogu, jaki bym chciał. Dlatego uznałem, że będę o tym pisał. 

Czy blog musi być o czymś? W zasadzie powinien. A co jeśli będzie o niczym? Niczym konkretnym. Ale też o wszystkim? Wszystkim, co przyjdzie mi do głowy. Przedstawiłem ten pomysł swojemu przyjacielowi. Uznał, że fajne, czemu nie. Dlatego też będzie to blog dwóch ziomków nierozłącznych jak dwa nierozłączne paski na dresie - tak pewnie można by powiedzieć, gdyby istniała jakaś słynna firma, która asygnuje się dwoma nierozłącznymi pasami. Potem poszliśmy na piwo i też było fajnie. Omówiliśmy sprawę. Znaczy, najpierw trochę pomyśleliśmy. Potem omówiliśmy. A potem jeszcze tylko raz pomyśleliśmy i w zasadzie gotowe.

Dwóch spoko ziomeczków będzie pisać o tym, czym się interesuje i co, akurat będzie im chodzić po głowie. Przez gry i fantastykę po sport i technologię. Będzie też coś o czołgach. I o filmach. I ogólnie dużo rozkmin, które będziemy chcieli przelać na papier. Znaczy, w sumie to na monitor. Albo klawiaturę. Zależy, czy ktoś ma dotykowy czy nie. Słowem - wszystko.

Zapraszamy i pozdrawiamy cieplutko




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz